Upadłość konsumencka: jeśli upadać to z głową a nie na głowę!
Na temat sensowności i opłacalności wchodzenia w upadłość konsumencką oraz o innych sposobach radzenia sobie z problemami finansowymi, rozmawiamy z ekspertem od finansów i od antywindykacji - Krzysztofem Oppenheimem, właścicielem Kancelarii Doradztwa Finansowego
HomeTrendy – Lockdown solidnie uszkodził gospodarkę. Więc pewnie klientów Panu nie brakuje? Wszak problem powirusowych powikłań – tyle, że w kwestii finansów - dotyczy znaczącej grupy Polaków. Nieprawdaż?
Krzysztof Oppenheim – To oczywiste. Zadłużonych Polaków w ostatnim okresie znacząco przybyło, czyli potencjalnych moich klientów, ale nie jest to dla mnie powód do radości. Bowiem w bardzo wielu przypadkach mam do czynienia z sytuacją, kiedy czasowe zamknięcie gospodarki, doprowadziło daną rodzinę prawie do bankructwa. Na szczęście mówię „prawie”, bo najczęściej można się uratować od zapaści finansowej.
HT – I pewnie tu chciałby Pan już nawiązać do tematu naszej rozmowy, czyli do możliwości ogłoszenia upadłości konsumenckiej przez takie osoby?
K.O. – Oj, to strzelił Pan jak kulą w płot! Jest dokładnie odwrotnie. W przypadku osób, którym wiodło się do marca br. naprawdę dobrze, a potem zostali zniszczeni przez skutki ograniczeń gospodarki, wejście w upadłość konsumencką często będzie rozwiązaniem wręcz katastrofalnym! Przecież w takiej sytuacji muszą oddać na poczet długów cały majątek. Może wróćmy do tego wątku w dalszej części rozmowy. Bo przecież wywiad miał być o korzyściach „upadania”.
HT – OK, no to zapytam: upadłość konsumencka się opłaca, czy nie za bardzo?
K.O. – Owszem, opłaca. Ale wyłącznie w konkretnych przypadkach. Dlatego bardzo mnie niepokoi, czy wręcz denerwuje, ogromna ilość reklam, które namawiają zadłużone osoby do upadłości, wskazując długi tychże, jako źródło wszelkiego zła. Że niby pozbycie się długów jest tożsame z odzyskaniem wolności i pełnią szczęścia.
HT – Tu Pana nie rozumiem. Gdybym ja był zadłużony po uszy, to pewnie nie marzyłbym o niczym innym, jak tylko o pozbyciu się zobowiązań!
K.O. – Nie ma Pan racji. Ale na szczęście długów po uszy - także Pan nie ma (śmiech). Może odpowiem Panu pytaniem na pytanie: co świadczy o wysokim standardzie życia danej rodziny? Co pozwala Polakom godnie żyć?
HT – To chyba wie każde dziecko: dobre dochody i posiadany majątek. Nie powie mi Pan, że znowu się mylę!
K.O. – Nie powiem. Bo odpowiedział Pan prawidłowo. Może skoncentrujmy się więc na majątku. Jeśli ktoś wpadł w ciężkie tarapaty finansowe, bo po COVIDZIE ma zniszczoną firmę, a jednocześnie posiada majątek, to upadłość pogorszy jego sytuację, a nie polepszy. Bo majątek pójdzie pod młotek. A odzyskanie pozycji na rynku pracy, lub otwarcie innej firmy – kłóci się z upadłością konsumencką. Bo albo się poddajemy, albo walczymy.
HT – Zaczynam rozumieć: czyli po takim nagłym i ciężkim ciosie, jakim była utrata dochodów, radzi Pan zająć się konstrukcją, a nie destrukcją? Należy więc przede wszystkim szukać możliwości zarabiania pieniędzy, a nie zajmować się długami, na których spłatę i tak nie mamy środków?
K.O. – Brawo! Sam lepiej bym tego nie ujął. Krótko mówiąc, upadłość konsumencka sprawdza się, czasem nawet doskonale, ale wtedy, gdy mocno zadłużona osoba majątku nie posiada. I jeszcze coś: jeśli dłużnik nie ma też wielkich ambicji, tj. mocnej chęci walki o lepsze jutro. Mam tu na uwadze, w pierwszej kolejności, byłych przedsiębiorców z ciekawymi pomysłami na zarabianie pieniędzy. Zupełnie inaczej to wygląda, jeśli przekredytowana osoba ma tylko rentę, emeryturę lub pensję w budżetówce na poziomie 3-4 tysiące złotych. Wtedy na pewno dobrym rozwiązaniem będzie upadłość konsumencka.
HT – No tak: majątku nie straci, bo go nie posiada. A za to pozbędzie się długów. Zgadzam się z Panem, ma to sens. A co z tymi zamożniejszymi dłużnikami? Czy są też dla nich jakieś sensowne rozwiązania?
K.O. – Oczywiście, tu możemy zastosować rożnego rodzaju techniki antywindykacyjne, o których wspominałem w poprzednich naszych rozmowach. Więc kiedy do mojej Kancelarii trafia taki klient i chce podjąć współpracę, to tak się umawiamy: ja zajmuję się jego długami, a ów klient ma za zadanie dążyć do poprawy swoich dochodów.
HT – Nasuwa mi się pytanie: co to znaczy, że zajmuje się Pan długami klienta? Chyba nie poprzez ich spłatę z Pana środków? Oczywiście ty był żart, a nie poważne pytanie.
K.O. – To proste – pomagam takiemu klientowi przeorganizować swoje życie, aby posiadane długi nie zrobiły mu krzywdy. Czyli, żeby nie dopadł go kiedyś komornik. I nie zabrał takiej osobie wszystkiego, co ów dłużnik posiada. Mówimy o stosowaniu rozwiązań z zakresu profesjonalnej antywindykacji.
HT – Powróćmy do tematu upadłości konsumenckiej. Jak zmieni się życie takiej osoby? Załóżmy, na przykład, że jest to emeryt, który wpadł w znaczące długi i nie posiada majątku.
K.O. – Zacznijmy od tego, jak wygląda dziś życie takiej osoby? Powiem tak: gorzej niż tragicznie! Część emerytury, konkretnie ¼ wypłacanej przez ZUS kwoty, zabiera komornik. Ale jeszcze gorsze jest stałe gnębienie dłużnika przez stado bezwzględnych hien windykacyjnych. Będą atakować taką osobę wszelkimi metodami, nawet jeśli jest to 90-letni, schorowany dziadek. Żadnej litości, żadnych ludzkich odczuć. Jakie są to metody? Telefony do parę minut, także wcześnie rano i późną porą, ciągłe nieproszone wizyty domowe oraz walenie do drzwi dłużnika, jeśli tenże nie otworzy. Naklejanie na skrzynce pocztowej tej osoby, także na drzwiach wejściowych karteczek ponaglających spłatę długu. Często domniemanego.
HT – To wygląda, jakby chcieli tego człowieka zakatować?
K.O. – Raczej zniszczyć psychicznie. No i często się to udaje. Starowinka wyciąga ostatnie 100 czy 200 zł, wpłaca takiemu agresorowi, aby choć na chwilę mieć spokój. Ale długo się nim nie nacieszy, za godzinę czy dwie przyjdzie następny windykator. A telefon dzwoni bez przerwy. Taki dłużnik jest po prostu całkiem zaszczuty przez te gnidy ludzkie – tak mogę nazwać kreatury, które w opisany sposób zarabiają na życie. A są to pracownicy firm windykacyjnych, czyli niby z sektora finansów.
HT – Czyli w takich sytuacjach upadłość konsumencka ma sens?
K.O. – Inaczej bym powiedział: wtedy jest to jakby przejście z piekła do raju! Po drodze jest jeszcze czyściec, czyli postępowanie z udziałem syndyka, potrwa takowe od kilku do kilkunastu miesięcy. Ale jak syndyk zakończy pracę, taka osoba pozbędzie się wszystkich długów i obecności hien windykacyjnych w swoim życiu. Często także odzyska 100 proc. emerytury. Może to mieć miejsce jeśli nie jest ona wysoka, albo kiedy mamy do czynienia z osobą schorowaną, która potrzebuje sporo środków na leki. Wtedy sąd może uznać, że upadły nie będzie miał z czego spłacać zobowiązań i długi zostaną umorzone w całości.
HT – W jakich jeszcze sytuacjach upadłość konsumencka będzie bardzo korzystna dla dłużnika?
K.O. – Warto też „upaść” jedynemu żywicielowi rodziny, który pracuje na etacie i nieźle zarabia, jest na przykład ojcem trójki dzieci, a żona nie pracuje. Gdy zarobki tej osoby są na poziomie 5000 zł netto miesięcznie i wobec tego pana prowadzona jest egzekucja komornicza, to komornik będzie zabierał dłużnikowi połowę pensji oraz wszystkie premie. Zwykle, szczególnie jeśli długów jest sporo, to mimo tych comiesięcznych wpłat, łączna kwota długów może nawet rosnąć! Więc dużo kasy oddajemy na poczet prowadzonych egzekucji, a długi wcale nie maleją!
HT – Więc jak to będzie wyglądać przy upadłości konsumenckiej takiej osoby?
K.O. – Jeśli upadły udowodni, że koszty miesięczne jego rodziny wynoszą np. 4500 zł, to sąd zasądzi kwotę nie więcej niż 500 zł miesięcznie na spłatę wierzycieli. Poza tym będzie taka wplata obowiązywała tylko przez ustalony czas. Może to być np. 24 miesiące, lub 36. Maksymalny okres spłaty wierzycieli w tej formie nie może przekroczyć 74 miesięcy. Ale może się to wydarzyć tylko wtedy, gdy upadły popadł w długi w wyniku rażącego niedbalstwa. Co nie zawsze można takiej osobie udowodnić.
HT – Na co jeszcze zadłużone osoby powinny uważać?
K.O. – Na pewno, aby nie trafić do przypadkowej kancelarii. Bowiem może być nie tylko drogo, ale też porada nie będzie właściwa. Jeśli np. kancelaria zajmuje się tylko upadłością konsumencką, to w każdym przypadku będzie chciała takie „lekarstwo” zaaplikować dłużnikowi. A to trochę jak felczer, który udając dentystę, w każdym przypadku „pomaga” pacjentowi, wyrywając mu bolący ząb. Niemal identycznie wygląda to przy upadłości konsumenckiej. Źle dobrany sposób „leczenia” dłużnika, może zakończyć się dla takiej osoby katastrofą.
HT – To może jeszcze trochę statystyki. Przychodzi do Pana sporo bardzo zadłużonych osób. Pewnie często ich jedynym marzeniem jest właśnie upadłość konsumencka. Jak często poleca Pan dłużnikom takie rozwiązanie?
K.O. – Statystycznie będzie to nie więcej niż 10 proc. przypadków. W pozostałych sytuacjach albo upadłość jest fatalnym rozwiązaniem, albo doradzam w ten sposób: upadłość tak, ale na pewno nie teraz! Marzenie o upadłości konsumenckiej zadłużonej osoby niemal zawsze wynika z jej niewiedzy. Bardzo często będzie to przysłowiowe wejście z deszczu pod rynnę. Jednak nieetyczne kancelarie i tzw. pseudo-doradztwo, gdzie celem wyłącznym jest wyrwanie kasy od klienta, często prowadzi do takich sytuacji. Dłużnik decyduje się na upadłość konsumencką, a potem nie może sobie tego wybaczyć.
HT – Bo powinien po prostu wybrać metody antywindykacyjne, a nie upadłość?
K.O. – Te działania się wcale nie wykluczają. Spec od antywindykacji musi być także obeznany z tematem upadłości konsumenckiej. I poleci takie rozwiązanie, czyli właśnie upadłość, jeśli uzna, że lepszej metody walki z długami nie ma.
HT - Celna, konkretna puenta! Bardzo dziękuję za rozmowę, Panie Krzysztofie.
-----------------------------------------------------------------------------------
Krzysztof OPPENHEIM: ekspert finansowy od kredytów hipotecznych, restrukturyzacji i konsolidacji zobowiązań, związany z bankowością od 1993 r. Specjalizuje się także m.in. w upadłości konsumenckiej, rozwiązywaniu problemów kredytów „frankowych”, oraz w pomocy kredytobiorcom (w tym także przedsiębiorcom) przy ich sporach z bankami. Od kilku lat prowadzi Kancelarię Doradztwa Finansowego ze specjalizacją – antywindykacja.
Zobacz podobne artykuły:
Jak się legalnie pozbyć komornika? Oto kilka sposobów
Prawo i Finanse
2024.01.08
Czy odmrożenie kredytów wystarczy, by ruszyła sprzedaż mieszkań?
Prawo i Finanse
2022.12.30
Komornik nie taki straszny, jak go malują
Prawo i Finanse
2022.07.05
Meble z drewna brzozowego Amelia
Wyposażenie / Meble
2024.10.25
Postaw na kolekcję Gaja
Wyposażenie / Meble
2024.09.17
Udane połączenie
Wyposażenie / Meble
2024.07.31