Zadłużeni po pandemii. Jak żyć?
O metodach radzenia sobie z problemami finansowymi po czasowym zamrożenia gospodarki, rozmawiamy z ekspertem od antywindykacji - Krzysztofem Oppenheimem, właścicielem Kancelarii Doradztwa Finansowego.
HomeTrendy - Jak zmieniła się otaczająca nas rzeczywistość po zakończeniu lockdownu? Czy bardzo wirus namieszał w życiu Polaków?
Krzysztof Oppenheim – W wielu dziedzinach gospodarki – bardzo. Do takich branż należą oczywiście turystyka, organizacja imprez masowych, czy też branża fitness. Ci, którzy prowadzili firmy w tych segmentach rynku i liczyli, że po zakończeniu lockdownu wszystko będzie po staremu – bardzo się przeliczyli.
Pamiętajmy przy tym, że pokrzywdzeni skutkami zamrożenia gospodarki są nie tylko przedsiębiorcy, ale także pracownicy tych firm. Jeśli pada firma, wszyscy zatrudnieni w niej - lądują na bruku. A z pracą - nową - obecnie na pewno będzie krucho.
HT - Można więc podsumować, jak w znanym kawale – to se ne vrati?
K.O. – Owszem, tylko w tym wypadku nikomu nie jest do śmiechu. W Polsce z turystyki utrzymuje się ok. 700 tys. osób, a w samej branży fitness – coś na poziomie 100 tys. Mimo odmrożenia gospodarki, m.in. z powodu, że wielki strach przed wirusem wciąż jest w naszych głowach – zmieniły się znacząco nawyki konsumenckie. Trudno mówić o turystyce zagranicznej, jak zdecydowana większość kierunków jest niedostępna. Na siłownie wróciło nie więcej niż 20-30 procent stałych bywalców, pozostali na wszelki wypadek wolą omijać takie miejsca jako potencjalne zagrożenie złapania koronawirusa. Tym samym, w wielu branżach koszty pozostały na poziomie sprzed pandemii, a przychody spadły o 50, czy nawet o 70 procent.
HT - Czeka nas więc, w niektórych branżach, potężna fala bankructw?
K.O. – Oczywiście. W szczególności, jeśli pozostaniemy bierni wobec opisanej sytuacji. Lub zbytnio będziemy liczyć na pomoc systemową.
HT - Mówi Pan pewnie o kolejnych „tarczach”. Nie sprawdziły się?
K.O. – Tylko częściowo. W wielu przypadkach rządowa pomoc okazała się absolutnie niewystarczająca. W takich sytuacjach konieczne jest, aby wziąć sprawy w swoje ręce. I nie zawsze stosować się do rozwiązań zalecanych przez nasz system prawno – finansowy. Ponownie zwracam uwagę na ważną kwestię: nie koncentrujmy się jedynie na firmach, ale także na osobach w tychże podmiotach zatrudnionych. Miałem stałą pracę, dobre dochody i mogłem bez problemu spłacać swoje zobowiązania. Po utracie pracy będzie to niemożliwe.
HT - W porządku – zajmijmy się najpierw osobami, które straciły pracę. Mają kredyty, w tym np. hipoteczny na mieszkanie. Nie mają z czego tych długów spłacać. Co wtedy pozostaje? Upadłość konsumencka?
K.O. – Upadłość to absolutna ostateczność. Wchodząc w tę formę oddłużenia dobrowolnie godzimy się oddać do masy upadłości cały posiadany majątek: aby sprzedał go syndyk; czasem za ułamek wartości. Pozbędziemy się – niby – długów, ale także zostaniemy goli i bosi. To przysłowiowe wylanie dziecka z kąpielą. Mowa o sytuacji, kiedy przed tym wirusowym szaleństwem, powodziło nam się dobrze, czegoś tam się dorobiliśmy. Mieszkanie, samochód, jakieś inne dobra – to wszystko utracimy wchodząc w upadłość konsumencką.
HT - Co zatem Pan radzi w takiej sytuacji?
K.O. – Nie ma tu jednej recepty, jednej metody działania. Poza najważniejszą kwestią: aby zrobić rzetelną ocenę obecnej sytuacji, co pozwoli na wybranie optymalnego działania w kolejnych miesiącach i latach. W mojej pracy z klientami, którzy wpadli w tarapaty finansowe, nazywam powyższe jako Dedykowany Plan Działania. Dla rodziny Państwa A. mogą być to zupełnie inne rozwiązania, niż dla rodziny Państwa B. Wskazane w tym wypadku jest także to, aby ową analizę przeprowadził ktoś, kto nie ma stosunku emocjonalnego do sprawy. Bo, jak wiadomo, emocje są bardzo złym doradcą. Szczególnie w sprawach finansowych.
HT - Rozumiem, że człowiek pod wpływem emocji może popełniać liczne błędy. Jakiego typu?
K.O. – Kiedy dociera do nas, że nie mamy środków na spłatę kredytów – zwykle wpadamy w panikę. Zamiast myśleć o ratowaniu posiadanego majątku - bo ten możemy utracić, jeśli nie znajdziemy właściwych rozwiązań – staramy się za wszelką cenę ratować kredyt i naszą reputację w bankach. Pożyczamy na raty środki od rodziny, bierzemy chwilówki. Takie działania mogą zakończyć się kompletnym bankructwem: miesiąc w miesiąc zwiększa się nasze zadłużenie, a niekoniecznie odzyskujemy poprzednio uzyskiwane dochody. Mogą one być znacznie niższe, wobec tych, które mieliśmy przed pandemią.
HT - Czyli w takich sytuacjach odradza Pan upadłość konsumencką, ale także „ratowanie” kredytów. No to co pozostaje?
K.O. – Ratowanie majątku. Oraz praca nad poprawą sytuacji finansowej. Zamiast uganiać się za pożyczkami na spłatę długów, skoncentrujmy się poszukiwaniu alternatywnych źródeł dochodu, mowa tu o sytuacji, kiedy np. padła firma, która była podstawą naszej egzystencji. To jest ten moment, kiedy nieodzownym wydaje się kontakt ze specem od antywindykacji: takowy pomoże nam zapanować nad zobowiązaniami, które zaprzestaniemy spłacać. A także powie jak zabezpieczyć majątek przed ewentualną egzekucją komorniczą.
HT - Co to znaczy w tym wypadku „zapanować”? Przecież te długi pozostaną! Bank o nich nie zapomni i będzie chciał odzyskać pożyczone środki drogą siłową. Chyba w tej kwestii się nie mylę?
K.O. – Jedno z naczelnych haseł antywindykacji to stwierdzenie, że długi nie bolą. Zaboleć może – nawet bardzo – skutecznie prowadzona egzekucja komornicza. Na przykład kiedy dochodzi do licytacji mieszkania, w którym mieszkamy z rodziną, czy kiedy komornik zabiera część naszej pensji. I przed takim scenariuszem trzeba się uchronić - czyli, aby komornik nic nam nie zabrał, a tym bardziej nie pozbawił nas dachu nad głową. Wtedy daje się w miarę normalnie żyć, bo z czasem się przyzwyczaimy, że wiszą gdzieś w powietrzu nad nami długi. Ale są one nieściągalne. I to jest właśnie rola speca od antywindykacji, aby taki stan osiągnąć.
HT - To co Pan mówi, brzmi prosto. Ale pewnie takie proste nie jest. No i trochę to chyba niemoralne, że z pełną świadomością decydujemy się na zaprzestanie spłaty zobowiązań wobec instytucji finansowych.
K.O. – Antywindykacja faktycznie wymaga bardzo dużej wiedzy, bo inaczej taki pseudo-doradca wyrządzi dużo więcej krzywdy, niż pożytku. Czyli pogorszy sytuację klienta zamiast ją poprawić. Co do aspektu moralności: ten temat poruszałem w wielu innych publikacjach. Po pierwsze: zawsze najważniejszymi zobowiązaniami są te, która dotyczą najbliższej rodziny. Jeśli budżet się na zamyka, myślmy więc o rodzinie, a nie o bankach; wszak musimy przeżyć kolejny miesiąc, a koszty życia ciągle rosną. Jak nie starcza na spłatę długów bankowych, to ich nie spłacajmy. Poza tym każdy bank przecież prowadzi działalność gospodarczą, w której najważniejsza jest ocena ryzyka. Udzielając kredytu ponosi ryzyko biznesowe, jak każdy przedsiębiorca. W takiej sytuacji, jeśli kredyt nie jest spłacany – i nie wynika to ze złej woli dłużnika – oznacza, że bank podjął błędną decyzję udzielając tego kredytu. Niech więc sam poniesie odpowiedzialność za brak spłaty. Podobnie to wyglądaj jak u każdego innego przedsiębiorcy, który prowadząc biznes wykona niewłaściwy ruch.
HT - To może wróćmy do firm, które zostały poturbowane przez pandemię. Przecież można w tym wypadku skorzystać z rozwiązań z ustawy Prawo restrukturyzacyjne, lub też pójść w kierunku tzw. uproszczonej restrukturyzacji. Ma to sens?
K.O. – To zależy od skali obniżenia przychodów danej firmy. Jeśli obroty spadły o kilka procent, lub są na podobnym poziomie jak przed lockdownem – jest spora szansa, że dogadamy się z wierzycielami. Takie możliwości są zapisane m.in. w Tarczy 4.0. Jednak, jeśli sytuacja w danym biznesie jest znacząco gorsza, z całą pewnością nie można iść w tym kierunku. Bo zakończy się potężnym bankructwem. Zyskamy tyle, że co najwyżej, odroczymy w czasie śmierć naszego przedsiębiorstwa.
HT - To co Pan w takich sytuacjach, krytycznych dla przedsiębiorcy, zaleca?
K.O. – Hasłowo, taka jest moja rada: Ratuj majątek, a nie firmę! Skoro firma pozostanie z zobowiązaniami, których nie będzie mogła spłacać z obniżonych po pandemii przychodach, trzeba ten podmiot bezpiecznie „położyć”. Ale wcześniej wyjąć z tego biznesu (i zabezpieczyć!) znajdujący się tam majątek. To nie takie proste zadanie. Szerzej na ten temat wypowiadałem się m.in. dla tygodnika Wprost w publikacji „Kiedy tarcza nie starcza”, nazywając taką usługę jako „Biznesowy Doktor Śmierć”. Zainteresowanych przedsiębiorców zachęcam także od obejrzenia kilku programów z moim udziałem w TV wRealu 24. Są to wywiady i debaty pod wspólną nazwą „Przedsiębiorcy vs. Koronawirus”.
HT - Trudno Panu nie przyznać racji, mimo, że proponuje Pan rozwiązania mocno niepoprawne politycznie. Nasuwa się więc pytanie: czy aby na pewno są one zgodne z prawem?
K.O. – Cieszę się, że takie pytanie padło w naszej rozmowie. Odpowiadam: to, że działamy wbrew zalecanym przez system rozwiązaniom, wcale nie oznacza, że stajemy się od razu przestępcami. System zawsze będzie działał w interesie grupy sprawującej władzę, a nie szarego obywatela. Namacalny przykład to sprawa frankowiczów – ani rząd poprzedni (PO), ani obecny - nie zrobił nic, aby problem ten rozwiązać. Chociaż dla wszystkich było jasne, że sprawcą nieszczęść setek tysięcy Polaków są banki - jako producent tego tak trefnego produktu. Podobnie jest z pandemią: rząd wykonywał jakieś tam działania, w dużej mierze na wyczucie i przypadkowe (patrz: zamkniecie lasów), ale konsekwencje mają ponieść wyłącznie nasi obywatele. A dlaczego nie banki? Nie zgadzam się na takie podejście do sprawy. I stąd proponowane przeze mnie rozwiązania. Jeśli jednak dana osoba uzna, ze moje metody są zbyt radykalne – no cóż, niech wybierze inną drogę. Jak to się mówi – każdy jest kowalem własnego losu.
HT - Bardzo dziękuję za naszą rozmowę. Na pewno jest to dobry materiał do przemyślenia dla osób, które stały się ofiarami czasowego zamrożenia gospodarki.
-----------------------------------------------------------------------------------
Krzysztof OPPENHEIM: ekspert finansowy od kredytów hipotecznych, restrukturyzacji i konsolidacji zobowiązań, związany z bankowością od 1993 r. Specjalizuje się także m.in. w upadłości konsumenckiej, rozwiązywaniu problemów kredytów „frankowych”, oraz w pomocy kredytobiorcom (w tym także przedsiębiorcom) przy ich sporach z bankami. Od kilku lat prowadzi Kancelarię Doradztwa Finansowego ze specjalizacją – antywindykacja.
Kancelaria Krzysztofa Oppenheim
ul. Sobieskiego 60/11
02-930 Warszawa
tel.: 22 696 01 70
http://krzysztofoppenheim.pl
https://www.facebook.com/kancelaria.koppenheim
Zobacz podobne artykuły:
Jak się legalnie pozbyć komornika? Oto kilka sposobów
Prawo i Finanse
2024.01.08
Czy odmrożenie kredytów wystarczy, by ruszyła sprzedaż mieszkań?
Prawo i Finanse
2022.12.30
Komornik nie taki straszny, jak go malują
Prawo i Finanse
2022.07.05
Meble z drewna brzozowego Amelia
Wyposażenie / Meble
2024.10.25
Postaw na kolekcję Gaja
Wyposażenie / Meble
2024.09.17
Udane połączenie
Wyposażenie / Meble
2024.07.31